Np. kilkumetrowy płaszcz, scena z cieniem, włosy na rękach. Serio, brakowało mi jeszcze tylko klimatycznej narracji porucznika Drebina.
Zupełnie niepotrzebnie, będąc wystarczająco śmiesznymi w oryginale. Jak sądzę - niezamierzenie.
Najpierw piszesz, że powinny znaleźć się w parodiach Nielsena, a gdy dowiadujesz się że są to mówisz, że niepotrzebnie. Zdecyduj się.
Powstał cały film będący parodią Draculi - "Drakula: wampiry bez zębów" z Nielsenem w roli głównej.
I o ch*.* ci chodzi, patałachu. Czy ty przemyślałeś w ogóle logikę swojej wypowiedzi? Niby na jakiej podstawie wysnuwasz wnioski, że dowiedziałem się dopiero tutaj o parodii Brooksa? Przecież właśnie szło mi o to, że choć film Copolli powstał jako pierwszy, przed jakimikolwiek parodiami (logiczne, hę?) to zawiera sceny, które śmiało mogłyby się znaleźć w późniejszych typowo prześmiewczych produkcjach. Nie cwaniakuj, ziomuś, bo jesteś na to za cienki w uszach.
Nie przejmuj się kolego. Ten troll na każdym prawie forum nigdy nie pisze na temat.
Ja uważam że film byłby dobry ale końcówka to brak logiki. Pocałowała go i widać było że klątwa zeszła dlaczego wiec prosił o ofiarowanie spokoju - dlaczego ucięła mu głowę ?. Kilka scen wcześniej Nina wywoływała burzę śnieżną a Van Helsing stał sobie i się przyglądał :-). Skąd jej mąż wiedział co ona uczyni w zamku z Draculą ?. Pewnie było więcej nieścisłości ale mi umknęły.
Owszem, ujęcia o których mówisz były „przesadzone”. Jednak nie odbierałem ich jako zamierzonej, czy nawet nie zamierzonej autoparodii. Po pierwsze dlatego że były bardzo plastyczne, po prostu piękne (szczególnie ten płaszcz!) pod względem wizualnym. Jak zresztą każda sekunda filmu. Po drugie „Drakula” ma klimat koszmaru sennego, a ten oniryczny nastroj budowany jest właśnie przy pomocy takich chwytów.
Bo ten film odzwierciedlił książkę Stokera niemal 1:1. Książkę, która jest kiczowatym romansem gotyckim nie najwyższych lotów.